Uśmiechnąłem się.
- Takie rany to tylko pikuś. Miałem gorzej kiedy pracowałem w policji.- Powiedziałem.
- Pracowałeś z ludźmi?- Zdziwiła się.
- Tak.- Powiedziałem.
- Opowiesz?- Zapytała. Skinąłem twierdząco głową i zacząłem:
- Urodziłem się jako najstarszy syn moich rodziców. W wieku roku
rozpocząłem z moim rodzeństwem treningi. Kiedy skończyłem 2 lata
zostałem podobnie jak mój ojciec policjantem. Podczas jednej z akcji
uratowałem pewną dziewczynkę przed postrzeleniem jednak płacąc za to
ciężką raną barku. Kula dotarła prawie do serca. Przy okazji, nie wiem
jak to się stało złamałem łapę. Po długim leczeniu i rehabilitacji
wróciłem do pracy. Jednak zmienił się dowódca ekipy który wysłał mnie na
testy. Zdałem wszystkie na 6+. Wtedy jednak zaczęła się udręka. Podczas
treningów okładał nas tak że później ledwo dowlekaliśmy się do klatek.
Postanowiłem uciec razem z moją rodziną. Po pewnym czasie moja rodzina
poszła szukać domu i się zgubili. Ja dotarłem tu i założyłem tą sforę.
Mimo że jestem tu szczęśliwy brakuje mi czasem niektórych rzeczy. Na przykład
mojego dawnego partnera który po każdej akcji zabierał mnie i moją
rodzinę do swojego domu. I jego rodziny oraz czekolady którą czasem nam
dawał.
Axa?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz